Strona Główna > Archiwum projektów > EGO pomyśl o sobie > -„Strzał w dziesiątkę” – refleksje: projektodawcy, kadry i uczestników projektu.

 
 

-„Strzał w dziesiątkę” – refleksje: projektodawcy, kadry i uczestników projektu.

Andrzej Wojczulewicz – Prezes Fundacji Rozwoju Ziemi Oleckiej (opinia przekazana po spotkaniu w ramach „otwartych drzwi” dla potencjalnych projektodawców w Działaniach 2.3 i 2.4 ZPORR w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Olsztynie). Jestem na takim spotkaniu po raz pierwszy. Uczestnikami są: przedstawiciele organizacji pozarządowych, administracji samorządowej i jednostki szkoleniowe. Słucham z uwagą Pani Joanny Sobieskiej z WUP, cierpliwie wyjaśniającej „pułapki” projektów, lecz jednocześnie bardzo pogodnej i pewnej, że pisanie i prowadzenie projektów to sprawa skomplikowana, ale nie niemożliwa. Analizując założenia Działania 2.3 – Reorientacja osób odchodzących z rolnictwa – zdaję sobie sprawę, że na terenie powiatów EGO jest to bardzo potrzebne. Przecież znam teren od wielu lat. Sytuacja rodzin rolniczych jest trudna, możemy im pomóc, ułatwić start zawodowy. Wychodzę ze spotkania z przekonaniem, iż Fundacja powinna to zrobić, ale czy jest to możliwe? Wątpliwości pozostają przez całą drogę powrotna do Olsztyna. Jednocześnie wiem, że konieczne będzie znalezienie jeszcze kilku chętnych, którzy pomogą mi to zrobić. Muszę znaleźć kadrę, zorientować się czego oczekują rolnicy i ich dorosłe dzieci. Fundacja jest też chyba skromnie wyposażona w sprzęt techniczny do tak dużego projektu. Trudności mobilizują – musimy to zrobić. Po powrocie rozmawiam z Pawłem, który zgadza się pomóc przy pisaniu i koordynacji projektu. Maj 2006 – zaczynamy…. Jurek Machnacz – Specjalista ds. rekrutacji Dostaję propozycję przeprowadzenia rekrutacji do projektu szkolenia rolników w zawodach: kierowca wózków widłowych, kierowca samochodów ciężarowych i opiekunek osób starszych. Dlaczego ja? Okazuje się i słusznie, że jako pracownik Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Olecku oraz wieloletni myśliwy dobrze znam teren, wiem gdzie kto mieszka. Podoba mi się ten pomysł. Na pewno rolnicy tego potrzebują. Imponuje mi też zapał „ludzi” z Fundacji. Pojawiają się olbrzymie wątpliwości. Przecież nigdy nie pracowałem przy realizacji podobnych przedsięwzięć. Słuchając zasad budowy i funkcjonowania projektu wpadam prawie w panikę. Używane nazwy, a w szczególności skróty są mi obce. Decyduję się jednak przeczytać cały projekt. Okazuje się, że jest on całkowicie zrozumiały i coraz bardziej mi się podoba. Decyduję się przyjąć wyzwanie. Wysyłamy informacje za pośrednictwem poczty do każdego gospodarstwa domowego na wsi. Odzew w postaci zgłoszeń niestety niewielki. Przypuszczam, że głównym powodem są żniwa i nasilone prace w gospodarstwach rolnych. Odwiedzam kilku znajomych rolników. Po dokładnym przedstawieniu propozycji okazują duże zainteresowanie. Jednak obawa jak wszystko pogodzić duża, ale pokusa też nie mniejsza, gdyż lato się skończy, a zima i później z każdym rokiem coraz trudniej. Proponuję spotkanie wstępne. Zapraszam na nie Panią Danusię – doświadczonego psychologa. Okazuje się, że wspólnie szukane wyjście znajduje się o wiele szybciej. Wstępnie ustalamy harmonogram szkoleń, określamy preferencje, omawiamy sposób dojazdu. Początek jest więc optymistyczny. Całe przedsięwzięcie coraz bardziej mnie „kręci”. Po rozpoczęciu pierwszego szkolenia na kierowców, znowu pat. Postanawiam spróbować innego sposobu. Dotrę do każdej wioski pod mleczarnie. Pomysł okazuje się „strzałem w dziesiątkę”. Ludzie są bardzo zainteresowani, namawiają swoich sąsiadów. Nie brakuje też sceptyków. „A mnie to po co?, Co wy z tego macie?”. Są jednak w mniejszości. Pojawiają się za to pomysły na inne szkolenia niż proponowane przez nas. Budzi się więc myśl – przedsięwzięcie należy powtórzyć. Mija trzeci miesiąc pracy w projekcie. Życie ma swoje prawa. Dzisiaj zamknięte listy rekrutacyjne po tygodniu są nieaktualne. Janek wyjechał do Niemiec, Joli zachorował ojciec, Józek złamał rękę, Marek podjął już pracę, Ewie przeszła już ochota….. No cóż nazwiska zainteresowanych znam już na pamięć. Trzeba uzupełnić rekrutację. Wszystkie kursy zrealizowano. Ilu nowych wspaniałych ludzi poznałem! Bardzo się cieszę, że wielu z nich mogłem pomóc. Nie mogę się doczekać następnego projektu. Szkoda, że rozpoczną się dopiero za rok, ale może uda się w tym czasie zrobić coś podobnego. Okazuje się, że mając 50 lat można jeszcze wiele zdziałać. Świat należy nie tylko do młodych i drapieżnych – doświadczenie życiowe to bardzo cenny kapitał. Uczestnik szkolenia (Beneficjent Ostateczny) Listonosz to w naszym domu oczekiwany gość. Co miesiąc przynosi przecież emeryturę rodziców. Gdy nie ma bieżących dochodów z gospodarstwa to czasem jedyny grosz, zanim nie sprzedamy prosiąt, ziemniaków, zboża. Znowu jakieś kolorowe ulotki ten nasz listonosz. Pewnie jakaś super oferta na sprzęt lub zakupy w supermarkecie. Rzucam mimo wszystko okiem. Proponują jakieś kursy. Może i by się przydały, bo po żniwach i tak muszę poszukać pracy. Z tej naszej gospodarki nie wyżyjemy. Jola już na studiach, dwóch małych w podstawówce, na wszystko nie wystarczy. Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Czytam, że za darmo. Roboty na polu huk, ale druga podobna okazja się nie trafi. Tylko jak za darmo, gdzie tu jest jakiś „haczyk”? Zadzwonię do Fundacji. Miła pani wyjaśnia, że wszystko co jest napisane w ulotce to prawda. Raz kozie śmierć – zapisałem się na wózki, może dostanę pracę w Olecku. Uczestnik szkolenia (Beneficjent Ostateczny) Dziś niedziela. Jest trochę wolnego czasu w gospodarstwie. Może by tak wyskoczyć do sąsiadki. Właśnie wróciła z Niemiec, trzeba by pogadać. Hela twierdzi, że przez trzy miesiące zarobiła nieźle zarobiła opiekując się starszą panią po wylewie. Jest tylko bardzo zmęczona, gdyż na początku zupełnie nie wiedziała jak sobie radzić. Żeby opiekować się potrzebującymi trzeba sporo wiedzieć. Nawet u nas na wsi tych starszych jest coraz więcej. Człowiek zrobi przy okazji zakupy, porozmawia, ale to chyba za mało. Kiedy tak dyskutujemy córka Heli mówi, że czytała w gazecie o takich kursach. Może warto by było je zrobić. Dla siebie i dla innych. Jutro będę w Olecku to zajdę i się popytam. No i „strzał w dziesiątkę”. Możemy obie z Helą pójść na kurs opiekunek osób starszych. Najważniejsze, że pokażą nam też w praktyce, jak się obchodzić z potrzebującymi. No i będziemy miały dokument. Może uda znaleźć się pracę. Przecież w gminie poszukują opiekunek do samotnych starszych osób. Każdy grosz by się przydał. W końcu nie zaszkodzi spróbować. Przecież wiedza nie ciąży i nikt też jej nam nie odbierze.

 

 

 

 

Fundacja Rozwoju Ziemi Oleckiej